Dzisiaj przychodzę z recenzją paletki rozsławionej ostatnio firmy Morphe Brushes. Posiadam paletkę o nr 35B w bardzo nasyconych oraz, powiedziałabym, zdecydowanych barwach. Do jej zakupu skłoniły mnie właśnie te szalone kolory, no i dobre opinie w sieci. Zapraszam do dalszej części, bo oglądanie tej paletki, nawet na zdjęciach, to czysta przyjemność ;)
Morphe Brushes to firma z Californii o której istnieniu dowiedziałam się kilka miesięcy temu (powiedzmy, że 5 miesięcy). Długo zastanawiałam się, czy warto kupować paletę aż 35 cieni, ponieważ zwykle tego typu produkty, które miałam okazję testować, były kiepskiej jakości. Z uprzedzenia więc kupowałam pojedyncze sztuki, bądź mniejsze paletki np. Zoeva. Tym razem jednak poszłam na całość i postanowiłam zaryzykować ;). I wiecie co? Wcale nie żałuję. Jak tylko podniosłam pokrywkę palety zakochałam się bez pamięci zarówno w każdym cieniu z osobna jak i w kompozycji wszystkich razem. Można powiedzieć, że położenie poszczególnych cieni względem siebie samo nasuwa pomysły połączeń kolorystycznych, zarówno harmonijnych jak i kontrastowych.
Za wyborem palety 35B przemawiał też fakt, że posiada ona kolory, które mi się marzyły, a których nie mam jeszcze w swoich zbiorach. I tak czysta, bez naleciałości matowa czerwień, matowa żółć, jasna perłowa zieleń, piękne błyszczące jasne złoto oraz teal w macie ku mojej uciesze, są już ze mną :).
Paleta przyszła do mnie z Glowstore.pl pięknie i dokładnie opakowana. Warto podkreślić, że przesyłka jest darmowa (przedpłata, Poczta Polska), a do paczki sklep dodaje prezenty (w moim przypadku lip tint Tarte o wartości około 25zł widoczny na zdjęciu poniżej). Sama paleta była w promocji za 114,9zł.
Co do samych cieni ciężko tu mówić o jakichś wadach. Naprawdę! Pewnie zależy to też od gustu, ale masełkowata konsystencja cieni zdecydowanie do mnie przemawia, a taką właśnie mają cienie Morphe Brushes. Dzięki temu cień bardzo dobrze trzyma się powieki, nie osypuje się, a kolor jest nasycony. Wystarczy nałożyć małą ilość, aby dokładnie pokryć powiekę. Pigmentacja jest niesamowita!
Co do osypywania się, to kompletnie mnie zszokował fakt, że kolory tj. czerwień, róż czy fiolet nie stworzyły mi sinej pierzynki pod okiem. Nic. Kompletnie nic się nie osypało. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że cienie MB mniej się osypują niż Zoeva. Kocham Zoevę, ale chyba zdradzę ją z Morphe Brushes :P
Kolory są piękne, na zdjęciach niby je widać, ale na żywo są o wiele bardziej zdecydowane. To co mnie urzekło w tej palecie to to, że dobór barw wydaje się nie być przypadkowy. Mamy tutaj 7 grup po 5 kolorów cieni z których jesteśmy w stanie stworzyć harmonijne makijaże. Co więcej, te 7 grup pięknie ze sobą nawzajem kontrastuje, co z kolei daje możliwość łączenia ich i wyczarowania czegoś bardziej szalonego.
Patrząc na całokształt palety można pomyśleć, że jest ona przeznaczona do make-upów wyłącznie wieczorowych/karnawałowych/fashion, ale tak naprawdę występują tu również matowe i błyszczące jasne odcienie oraz brzoskwiniowe i fioletowe rzędy barw. Myślę, że z powodzeniem mogłaby posłużyć również w makijażu ślubnym. Tym bardziej, że trwałość tych cieni jest całkiem imponująca. Nie powiem Wam jak długo te cienie wytrzymają na samej powiece, ponieważ w ten sposób nie testuję żadnych cieni. Cienie nakładam na korektor (Collection Lasting Perfection lub Maybelline Affinitione) oraz bazę Inglot Eyeshadow Keeper. W takiej formie nałożone o 8 rano bez uszczerbku wytrzymały do 22.00 i pewnie trzymałyby dłużej, gdybym nie zrobiła demakijażu. Na samym korektorze pozostają nienaruszone 8h bez problemu, ale ja mam tłustą powiekę, więc mają trudniejsze zadanie. W mojej opinii to nie cienie mają największe znaczenie jeżeli chodzi o trwałość, a baza którą nakładamy pod nie. W tej roli Inglot Eyeshadow Keeper bądź baza Zoeva są niezawodne.
Poniżej zamieszczam swatche wszystkich 35 cieni, ale ostrzegam, że kolory na zdjęciach nie oddają pełnego piękna tej palety :)
Zapewniam, że w żaden sposób nie współpracuję ze sklepem glowstore.pl ani też marką Morphe Brushes. Moja opinia jest całkiem subiektywna, a wyrobiona na podstawie doświadczenia z innymi markami cieni np. MAC, Inglot, Kryolan, Zoeva, Kobo Professional, Sleek, Hean, My Secret, Makeup Revolution itd.
Czy po takiej recenzji muszę jeszcze mówić czy polecam tę paletę?:) Bez wątpienia tak. Sama zastanawiam się nad innym zestawem kolorów tej marki, ale może poczekam aż ochłonę. Emocje opadną, nie będę zachłanna. Zawsze tak się staram przekonywać :P
Pozdrawiam i do następnego!
Krukona.
Koniecznie musze wypróbować tę paletkę.... Dziękuję Ci za recenzję :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam pomóc :) zakupu na pewno nie pożałujesz!
Usuńpiękna paleta !
OdpowiedzUsuńna swatchach wyglądają raczej słabo
OdpowiedzUsuń